Forum Autodestrukcja
Forum dla tych co się zgubili w rzeczywistości
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Plany na przyszłość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Autodestrukcja Strona Główna -> Offtopik
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lashta




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:16, 04 Sty 2012    Temat postu:

W chwili obecnej moim planem jest zamieszkanie w moim mieszkanku, urzędzenie go i sprowadzenie do niego jedynego osobnika płci męskiej - kota o imieniu Led Zeppelin Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divine
Administrator



Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 5635
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stąd

PostWysłany: Czw 1:51, 05 Sty 2012    Temat postu:

Mam dla siebie dwie opcje zawodowe, ku którym zmierzam bardzo prostą, jasną drogą, wiedząc, że u jej końca jest mój cel.
Jestem na tym teraz dość mocno skoncentrowana, jednak docelowo - praca ma być mało znaczącym dodatkiem.
Nie zamierzam pracować 7dni w tygodniu, zostawać po godzinach, niewiadomoco.
A żeby mi Nobel groził nie zamierzam gonić za pieniądzem więcej, niż minimum.
Chcę też w nią wpleść trochę działalności społecznej, jakby charytatywnej.

Hahaha, to będzie bardzo niefeministyczne, co teraz powiem, ale w mojej wymarzonej wizji szczęścia:
Moja Druga Połówka zarabia głównie na nasz dom, którym chciałabym się spokojnie zajmować i również zawsze wraca do niego zawsze na czas, albo jeszcze lepiej - pracuje w domu! Marzy mi się bycie z kimś pracującym w wolnym zawodzie, wtedy wiem, że dostawałabym tyle czyjegoś czasu ile potrzebuję ]:->

No i to jest w sumie cała moja wizja szczęścia - żyć sobie niezależnie od reszty świata z kimś kogo będę mogła kochać już na zawsze. Fajna jest wizja samotnego domu na jakimś pięknym odludziu, chatka na wzgórzu za lasem, czy coś , haha xD

Chciałabym mieć jedno dziecko. Nie więcej. Nie wiem czemu, może to dlatego, że tak było w przypadku idealnej rodziny, którą znam i do której często w życiu uciekałam, stąd też może się na niej wzoruję.

Albo mieć dwójkę dzieciaków - adoptowanych. Bo to niesamowicie fajne - jedna z lepszych rzeczy jakie można zrobić na świecie.

Mogę też być idealnie szczęśliwa żyjąc z kimś bez dzieci:) Naprawdę.
Co nie jest w ogóle związane z tym co niżej napiszę.


Na pewno nigdy nie będę z kimś, kogo nie będę kochała. Bo kasa, bo stabilizacja, bo dzieci. Pierwsze jestem w stanie sobie sama zapewnić, a ostatnie to mam do tego stosunek taki, że jak sie zdarzy - to cudownie, ale jak nie - to też może być cudownie, tyle.
O, nie, nigdy. Nigdy nie poswolę sobie tak siebie unieszczęśliwić.
Oczywście, to przerażające - wizja bycia samej - nawet jeśli miałabym być silna, niezależna, bawiąca bez ograniczeń, ciesząca się urokami życia, poświęcona pracy i robiąca coś dobrego. Przerażające, ale znacznie mniej niż wizja unieszczęśliwienia kogoś i siebie dla osiągnięcia jakichśtam celów.

Lash mi zaraz przywali, jak przyjdzie i przeczytam, że dalej uparcie widzę swoje szczęście w kimś innym, a nie w sobie xD

No, to też moim planem na przyszłość jest bycie normalną, bez zaburzeń. Tzn, zdrową, umiejącą czerpać z życia to, co jest dobrego w zasięgu. Nie krzywdzącą, nie nienawidzącą samej siebie. Nie niszczącą się. Znającą swoją wartość (no, to już w ogóle brzmi abstrakcyjnie).
Taki jest plan.

Co do reszty - po prostu, planuję dostosowywać i odnajdywać się najlepiej jak można w tym, co mnie spotka:)




Ash uzewnętrzniłaś mój niedawny stosunek odnośnie ciąży. Nawet nie wiem kiedy i czemu mi przeszło - chociaż wciąż uważam że ciąża to stan dla organizmu ekstremalnie patologiczny z czysto teoretycznego, medycznego względu, to jakoś tak... nie miałabym nic przeciwko. W ciążę jako "najpiękniejszy okres w życiu" nigdy nie uwierzę! Bzdura wierutna, po prostu hormony robią nam łaskę i nas ogłupiają, żebyśmy mogły przez to przejść. Tak, jesteśmy biologicznie pokrzywdzone. A niby dlaczego natura wyposażyła nas, kobiety, w niezaspokojoną potrzebę poświęcania się? Żebyśmy doszły do wniosku, że "Tak, warto". Dlaczego kobiety mają niższy próg bólu od mężczyzn? Dlaczego to faceci głównie chorują na serce, a kobiety są w tych schorzeniach czymś wyjątkowym? Skoro poród i ciąża to coś, co ewolucyjnie wzmocniło wytrzymałość naszego układu krwionośnego(i nie tylko), aby zwiększyć nasze szanse przeżycia, to co trzeba mieć w głowie, żeby uważać, że "jest czego zazdrościć"?
Hormony już mi trochę sprasowały mózg i w sumie... no, warto, no. I chcę tego, naprawdę, ale to na zasadzie gotowości do jakiegośtam poświęcenia, a nie łaski ciąży samej w sobie, lol.



A, i jeszcze. Plany na przyszłość trochę bliższą:
- długie włosy mieć
- chudą być
- samodzielną być

No i w trybie pilnym: do nauki wziąć się.


edit

Zapomniałam o najważniejszym:
zawsze chciałam napisać Książkę. Taką wiecie...Książkę. Stworzyć kawałek cennej literatury, o. Nic w stylu Coelho, czy czegoś takiego. Prawdziwą. Książkę.
Wciąż w sferze planów, bo jestem za głupia, za mało wiem, pisać nie umiem i takie tam, ale na pewno wreszcie się próby podejmę Wink


Ostatnio zmieniony przez Divine dnia Wto 16:51, 10 Sty 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Black Rose




Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:13, 12 Sty 2012    Temat postu:

Ash - co do tej ciąży popieram w 100%. osobiście głupio się robi i wstyd na samą myśl o byciu w ciąży, dziwnie mi gdy widzę kobiety w ciąży, nie wyglądają dla mnie ani pięknie ani kwitnąco ani inne tego typu zachwyty. są spuchnięte i chodzą jak kaczki, tu nie ma nic ładnego, czekają aż to małe coś rozerwie je od środka brrrrr aż mnie ciary przechodzą.
narzeczona mojego brata urodziła 3 miesiące temu, po porodzie chodziłą i gadała naokoło jak to szwy ją ciągną i jak ledwo siedzi;/ no i ten brzuch, który spada po paru dniach od porodu dopiero - doprowadzałby mnie do szaleństwa dosłownie, musiałabym sie powstrzymywać przed obcięciem go tasakiem chyba.
a teraz żona drugiego brata w ciąży jest, jejku się mnożą dosłownie jak powaleni, a rodzice i tak marudzą, że wnuka ode mnie chcą.
no i to poświęcenie o którym Div pisze. może mi się zmieni kiedyś, aczkolwiek nie sądzę by mój poziom egoizmu i uwielbienia do posiadania czasu dla siebie kiedyś zmalał.
więc zastępcza matka lub adopcja - ot jesli już kiedyś się zdecyduję na dziecko. albo znajdę faceta z odchowanym już w miarę dzieckiem i z głowy będzie;p

co do planów to skończyć protetykę, popracować ze 3-4 lata u kogoś w celu zdobycia doświadczenia i otworzyć własną pracownię protetyczną. może wyprowadzka z Polski ? póki co planem jest zarabiać tyle, bym co roku mogła inny kawałek Świata zobaczyć i kupić nowego laptopa;p

a no i schudnąć
wrócić do naturalnego koloru włosów
wytrwać w postanowieniach noworocznych:)
i zacząć malować w końcu. o.


Ostatnio zmieniony przez Black Rose dnia Czw 20:17, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashley




Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 7918
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 0:55, 13 Sty 2012    Temat postu:

Div napisał:
Marzy mi się bycie z kimś pracującym w wolnym zawodzie, wtedy wiem, że dostawałabym tyle czyjegoś czasu ile potrzebuję ]:->


Oj żebyś się na tym nie przejechała.
Wolny zawód wolnym zawodem, ale zawsze jest jakiś deadline, a klienci np. biur projektowych wiem, że lubią wymyślać sobie terminy z kosmosu. Rolling Eyes

Div napisał:
Fajna jest wizja samotnego domu na jakimś pięknym odludziu, chatka na wzgórzu za lasem, czy coś , haha xD


Nie przeraza Cię wizja zdobywania jedzenia w takim miejscu?
Niby fajnie mieć np. dom pod jakimś pięknym wodospadem itd., ale mnie przerasta przeżycie choćby 2 dni na zwykłej, polskiej wsi. Masakra, tylko miasto. Very Happy

Div napisał:
Dlaczego to faceci głównie chorują na serce, a kobiety są w tych schorzeniach czymś wyjątkowym? Skoro poród i ciąża to coś, co ewolucyjnie wzmocniło wytrzymałość naszego układu krwionośnego(i nie tylko), aby zwiększyć nasze szanse przeżycia, to co trzeba mieć w głowie, żeby uważać, że "jest czego zazdrościć"?


U mnie w rodzinie choroby układu krążenia to zdecydowanie domena kobiet. Rolling Eyes

Black napisał:
Ash - co do tej ciąży popieram w 100%. osobiście głupio się robi i wstyd na samą myśl o byciu w ciąży, dziwnie mi gdy widzę kobiety w ciąży, nie wyglądają dla mnie ani pięknie ani kwitnąco ani inne tego typu zachwyty. są spuchnięte i chodzą jak kaczki, tu nie ma nic ładnego, czekają aż to małe coś rozerwie je od środka brrrrr aż mnie ciary przechodzą.
narzeczona mojego brata urodziła 3 miesiące temu, po porodzie chodziłą i gadała naokoło jak to szwy ją ciągną i jak ledwo siedzi;/ no i ten brzuch, który spada po paru dniach od porodu dopiero - doprowadzałby mnie do szaleństwa dosłownie, musiałabym sie powstrzymywać przed obcięciem go tasakiem chyba. (...) więc zastępcza matka lub adopcja - ot jesli już kiedyś się zdecyduję na dziecko. albo znajdę faceta z odchowanym już w miarę dzieckiem i z głowy będzie;p


Ależ mi lżej na serduchu, jak przeczytałam, że nie tylko ja mam takie problemy w tym wieku.
Z obrzydzeniem i pożałowaniem patrzę na ciężarne i co ciekawe, wkurwia mnie nieziemsko widok tatuśków. ;/ To ja im zazdroszczę. Facetom całe życie na każdej jego płaszczyźnie z górki i tu też, cała przyjemność po ich stronie. Szlag mnie trafia jak widzę jakies gratulacje dla ojca i takie tam - "brawo kurwa, umiesz ruchać". Ja pierdolę, czego tu gratulować? =.=
A matce to co najwyżej wyrazy współczucia...

Dla mnie to bardzo poważny dylemat bo ja wiem, że mój luby bardzo chce dziecka. Tzn. nie teraz i też nie twierdzi, że koniecznie musi być to dziecko które ja urodzę, u niego w rodzinie były adopcje itd., ale czasem jak widzę ile on poświęca dla mnie jest mi - w opozycji dla wstydu ciąży - głupio, że ja nie potrafię się zdobyć nawet na jedno poświęcenie.
Boję się też, że nie pokochałabym adoptowanego dziecka. Mimo wszystko chciałabym, żeby moje dziecko miało moje geny, było w jakiś sposób podobne do mnie i swojego taty. Stąd pomysł zastępczej matki, zwłaszcza, że chciałabym przy okazji wyeliminować choroby genetyczne (moja astma, dysplazja stawów biodrowych chłopaka, boje się czasem, że moje dziecko będzie miało te same problemy psychiczne, co ja); choć muszę przyznać, że nie orientowałam się jeszcze jak na chwile obecna takie techniki wykroczyły ze strefy science-fiction i czy to w ogóle już możliwe, lol.
No i nie ukrywam, że chciałabym przeżyć to całe bycie adorowaną, taką mamą, że ja bycze się w łóżku, on przynosi mi jedzenie, całuje w brzuszek i takie tam romantyczne pierdoły. Razz
Ale nic więcej nie chcę i obserwując swoją tendencję raczej do wzrostu oburzenia swoim kobiecym losem z wiekiem, a nie odwrotnie naprawdę wątpię, że kiedykolwiek się na to zdobędę; nawet, jeśli faktycznie stwierdzę jak Div, że "tak, watro".

Boże, ale się wkręciłam. A teraz nawet nie mam kiedy wypłakać się z tego swojemu facetowi (bądź co bądź jego także to dotyczy).

Div napisał:
zawsze chciałam napisać Książkę


A wiesz już chociaż, o czym by ta książka była? Smile
Pisz, pisz, może choć raz w życiu sama z siebie chwycę się za książkę nie dającą się sklasyfikować jako podręcznik. Razz


Ostatnio zmieniony przez ashley dnia Pią 1:02, 13 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Divine
Administrator



Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 5635
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stąd

PostWysłany: Czw 2:44, 26 Sty 2012    Temat postu:

ashley napisał:
Oj żebyś się na tym nie przejechała.
Wolny zawód wolnym zawodem, ale zawsze jest jakiś deadline, a klienci np. biur projektowych wiem, że lubią wymyślać sobie terminy z kosmosu. Rolling Eyes

Masz absolutną rację, chciałam wyrazić się w sensie, że "jest większa szansa, że". Chociaż to też nie jest reguła. Poza tym, uwielbiam patrzeć jak ktoś pracuje ^^ Wkurza mnie tylko, gdy ktoś się przy mnie uczy, ale gdy ktoś wykonuje konkretną robotę to mogę na to patrzeć godzinami - nie pytaj się mnie, co jest ze mną nie tak xD ale uwielbiam to, a już w zupełnej ekstazie jestem gdy widzę, jak ktoś coś tworzy, maluje etc., niemniej od artystów zamierzam się trzymać na dystans ;P

Ash napisał:
Nie przeraza Cię wizja zdobywania jedzenia w takim miejscu?
Niby fajnie mieć np. dom pod jakimś pięknym wodospadem itd., ale mnie przerasta przeżycie choćby 2 dni na zwykłej, polskiej wsi. Masakra, tylko miasto. Very Happy

Ja mam tryb "zakupy raz na tydzień" we krwi. Także wcale mnie nie przeraża ^^ Życie w mieście natomiast tak. Fuj, brud, spaliny i całe mnóstwo ludzi i to specyficzne "przyspieszenie" wszystkiego. Studiuję nad morzem, więc i tak mam mega czysto, bo wszystko wywiewa, co nie przeszkadza mi od czasu do czasu poszargać sobie nerwów na świadomości życia "w mieście".
Bardziej niż jedzeniem martwię się pracą i rozwojem zawodowym Neutral nie wiem jak to pogodzić.


Black napisał:
czekają aż to małe coś rozerwie je od środka brrrrr

żeby jeszcze takie małe Very Happy

Ash napisał:

Boję się też, że nie pokochałabym adoptowanego dziecka.

Tylko nie cytować co tu zaraz napiszę. Nie wiem czy nie będę chciała tego wykasować Rolling Eyes
Ja się z kolei boję na odwrót, że nie pokochałabym swojego dziecka :ooops: jezu jak to patologicznie brzmi. Strasznie się boję, że jeśli okaże się zbyt podobne do mnie podświadomie będę chciała jego krzywdy. Że będę miała chore wymagania, nigdy nie będę zadowolona, że popełnię wszystkie te takie błędy...dnia codziennego, no. Że będę na nie patrzyła, zobaczę namiastkę siebie i poczuję coś takiego, jak wtedy gdy patrzę w lustro.
Strasznie się tego boję, to jest w ogóle podstawowy powód dla którego sądzę, że wolałabym zaadoptować. Bo wiem, że mogłabym być zajebistą matką, tylko ta jedna podstawowa rysa może rozwalić wszystko i koniec końców mogę nie okazać się nawet "matką przyzwoitą".


Ash napisał:
zwłaszcza, że chciałabym przy okazji wyeliminować choroby genetyczne

Daj sobie spokój. Serio.

Ash napisał:

Boże, ale się wkręciłam.

ja też ^^ czasem przeraża mnie, że ja w ogóle mam takie rzeczy rozkminione w jakikolwiek sposób. na zasadzie: to już taka jestem stara?

Ash napisał:

A wiesz już chociaż, o czym by ta książka była? Smile

I tak i nie. Mogłabym dużo napisać, nie podając żadnych konkretów ostatecznie. Mam słabość do książek, które nie są autobiografiami, ale jednak autorzy krążą podpierając się swoim życiorysem wokół "what there is". Zawsze też ceniłam treść nad fabułę, jeśli to wyrażenie ma dla kogoś sens:D. I pewnie tego się będę trzymała, do tej formy jednak potrzeba mi jeszcze masy czasu, doświadczeń i mądrości jakiejkolwiek tak więc spoko, jak będziesz się nudzić na emeryturze...^^'
W międzyczasie może machnę jakąś książkę dla dzieci, ale to już nie jest mój cel, raczej taka... zabawna rzecz do zrobienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
spirit




Dołączył: 30 Wrz 2005
Posty: 2247
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ciiii to tajemnica

PostWysłany: Pon 19:50, 30 Sty 2012    Temat postu:

Plany na przyszłośćSmile
bliższe:
1.zmienić pracę
2.schudnąć
3.wyjść za mążSmile

dalsze:
1.pomóc rozwinąć biznes yyy mężaSmile
2.wybudować jakiś malutki domek
3.zostać matką

I w kwestii rodzicielstwa to mogę się jeszcze wypowiedziećSmile
Moim zdaniem bycie w ciąży to cudowny stan,ale zdecydowanie próbuje się przykryć tym"cudem narodzin" to co jest faktem-czyli dodatkowe kg,spuchnięte nogi,bolący kręgosłup itd itp...a po porodzie cała reszta innych dolegliwości...i tutaj napisze,że jak zobaczyłam ostatnio piersi ciotki mojego chłopaka(urodziła w listopadzie)to mnie aż odrzuciło...
I nikt mi nie wmówi,że to nic w porównaniu z małą istotką...
...ja osobiście obawiam się ciąży...obawiam się,że nie będe w stanie cieszyć się z powiększającego się brzucha...że powiększanie się z miesiąca na miesiąc będzie dla mnie istnym horrorem...Sad
p.s też zawsze chciałam zaadoptować dziecko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla




Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 2412
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:55, 16 Kwi 2012    Temat postu:

Mi się marzy skończyć studia, wtedy wyjść za mąż. Tak staroświecko, ale takie życie właśnie by mnie cieszyło. Slub kościelny, skromne wesele... mąż wracający z pracy...dzieci ze szkoły..Chciałabym, żeby był podział w rodzinie, mąż gotował, ja prała, sprzątała.

Mimo to chciałabym się też realizować i chodzić do pracy. Wiem już, że absolutnie nie nadaję się do pracy w papierkach, o zgrozo - chociaż tak nienawidzę ludzi to jednocześnie tak samo wielce ich potrzebuję. Tak więc prawdopodobnie będę pracowała w zawodzie. Myślę jednak nad urozmaiceniem swojej przyszłości, która rysuje się w barwach "młoda, zdolna, bezrobotna" i pójść na podyplomówkę. Mam wybrany jeden kierunek już nawet. Po drodze skończę szkołę policealną, tak dla papierka. A nóż mi się kiedyś przyda. Mam trzy opcje dla siebie, jedna związana z podyplomówką, dwie pozostałe to ciężka praca przede mną. Tak to jest, kiedy wybiera się nieprzyszłościowy kierunek -.-

Nie chcę wracać do rodzinnego miasta, prawdopodobnie zostanę tu, chociaż to nie jest pewne, biorąc pod uwagę chociażby magisterkę - możliwe, że zmienię plany i będę składać papiery do innego miasta, ze względu na niektóre czynniki. Jednak wolałabym zostać tu. Poza tym, w moim rodzinnym mieście nie ma pracy.

Nie muszę być bogata, jednak chciałabym, żebym nie musiała martwić się kasą i wiązać ledwo koniec z końcem. Nie chcę wiecznie oszczędzać. Chciałabym mieć mieszkanie w stylu vintage albo minimalistyczne. No i bardzo chciałabym jednak mieć na tyle pieniążków, żeby chodzić ubrana elegancko..ubierać się w tych wszystkich sklepach, o których tylko mogę teraz pomarzyć i mijam je z zazdrością i żalem, eh..
Ale zamiast willi z basenem, czy oszczędności na koncie wolałabym z mężem i dzieciakami podróżować.
Bo dzieci chciałabym. Min. dwójkę. Oczywiście przeraża mnie ciąża, jak i Was, z podobnych względów. Poza tym nie wyobrażam sobie bólu rodzenia.
I koniecznie chcę zwierzęta w domu.
Chciałabym coś jeszcze robić charytatywnie -.-


A z bliższych planów to pozostaje mi praca wakacyjna i przymierzam się, żeby zrobić sobie tatuaż Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
spirit




Dołączył: 30 Wrz 2005
Posty: 2247
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ciiii to tajemnica

PostWysłany: Śro 21:49, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Marla....zapraszam do Warszawy:DVery HappyVery Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla




Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 2412
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:13, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Boję się Warszawy, jestem małomiasteczkowa i bym się zgubiła od razu, jakbym tylko z dworca wyszła. ledwo tu ogarniam:P ale dziękuję, chętnie odwiedzę Very Happy
w ogóle mamy w planach z moją miłością udać się do stolicy, on ma tam rodzinę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ailema




Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Brzesko/Kraków

PostWysłany: Pią 0:34, 11 Maj 2012    Temat postu:

Ja chciałabym się przeprowadzić na wieś (chcemy wyremontować chłopaka dom) zbudować małą klatkę hodować 3 kury i założyć rodzinę szczęśliwą rodzinę .......
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Autodestrukcja Strona Główna -> Offtopik Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin